Coś tu jest nie tak
W polskiej debacie publicznej status zbliżony do dogmatu zyskało przeświadczenie o wyjątkowym sukcesie reformy samorządowej, a świat samorządu przedstawiany jest często jako proste przeciwieństwo ciemnego i brudnego świata polityki na szczeblu krajowym.
Oczywiście chwila namysłu i prosta logika podpowiadają że tak być nie może. Samorządowcami i politykami ogólnokrajowymi są przecież tacy sami (a często i fizycznie ci sami) ludzie, działający w tym samym kraju, w tym samym systemie prawnym, kulturze politycznej, obiegu medialnym itp.
Jak więc jest z tą społeczną kontrolą? Przyjrzyjmy się kilku przypadkom:
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu od 1998 roku. W 2008 przedsiębiorca i były sojusznik polityczny Karnowskiego Sławomir Julke oskarżył go o żądanie korzyści majątkowej w zamian za wydanie zgody na nadbudowę kamienicy. Nagranie rozmowy zostało upublicznione. Prokuratura prowadząca postępowanie w tej sprawie wnioskowała o tymczasowe aresztowanie, do którego to wniosku sąd się nie przychylił. Liczba przestępstw, o których popełnienie podejrzany był prezydent Karnowski początkowo wzrosła do ośmiu. Po kolejnych decyzjach prokuratury i sądu, odwołaniach itp. obecnie przeciwko Jackowi Karnowskiemu postawione są cztery zarzuty w sprawie przestępstw urzędniczych i korupcyjnych. W 2009 roku w referendum 62% głosujących opowiedziało się za pozostawieniem Jacka Karnowskiego na urzędzie prezydenta. W 2010 roku uzyskał reelekcję, zdobywając w drugiej turze 51,5% głosów.
Tadeusz Jędrzejczak, prezydent Gorzowa Wielkopolskiego od 1998 roku. W październiku 2004 zatrzymany przez ABW a następnie tymczasowo aresztowany na kilka miesięcy w związku z podejrzeniem o udział w nieprawidłowościach przy prowadzeniu miejskich inwestycji. W trakcie przebywania w areszcie nie zrezygnował z funkcji prezydenta. W maju 2007 prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie obejmującej siedemnaście osób, w tym prezydenta Jędrzejczaka, jego byłego zastępcę, byłego szefa wydziału inwestycji UM Gorzów, szefów firm budowlanych i firm zajmujących się nadzorem inwestorskim. W akcie oskarżenia pojawiły się zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień, poświadczenia nieprawdy, ustawiania przetargów i innych przestępstw popełnionych w związku z wieloma gorzowskimi inwestycjami. W lipcu 2011 roku sąd I instancji skazał Tadeusza Jędrzejczaka na 6 lat pozbawienia wolności. Od momentu aresztowania prezydenta Jędrzejczaka w Gorzowie odbyło: się referendum w sprawie odwołania go z urzędu (nieprawomocne ze względu na niską frekwencję); wybory samorządowe w 2006 roku, które wygrał w pierwszej turze zdobywając 50,6% poparcia; wyboru samorządowe w 2010 roku, które wygrał w pierwszej turze zdobywając 57,75% głosów.
Żebyśmy dobrze się rozumieli: abstrahuję to od kwestii prawdziwości lub nie stawianych zarzutów a każdy z przywoływanych przypadków należy traktować osobno. To co je łączy to fakt bardzo poważnych podejrzeń wobec lokalnego polityka. Podejrzeń, które w dojrzałych demokracjach powodują automatycznie całkowite wykluczenie z aktywności publicznej (lub przynajmniej na wiele, wiele lat do czasu całkowitego wyjaśnienia). Tymczasem u nas sami podejrzani (a w jednym przypadku – już skazany w pierwszej instancji) nie poczuwają się do moralnego obowiązku wycofania z lokalnej polityki – a bardzo dużym, często większościowym, grupom wyborców to zdaje się w ogóle nie przeszkadzać.
Ktoś chciałby jeszcze coś powiedzieć na temat bliskiej społecznej kontroli w samorządach wymuszającej wysokie standardy?
Coś tu po prostu jest mocno nie tak. Z kondycją lokalnych mediów, z systemem politycznym na poziomie samorządów, z polskim społeczeństwem obywatelskim. A najpewniej z wszystkimi z powyższych.