Jak ukryć dług w gminie?
Polski ustawodawca dość surowo ograniczył gminom możliwość zadłużania się. Podstawowy wymóg to nie przekraczanie przez zadłużenie długoterminowe wysokości 60% rocznych dochodów gminy. Tymczasem zaciąganie zobowiązań to dla lokalnych włodarzy najprzyjemniejszy sposób finansowania inwestycji (nie trzeba nikomu nic zabierać), a ze względu na inne uwarunkowania jak np. narzucanie ustawami sztywnych wydatków – często jedyny dostępny sposób. Pojawiła się więc potrzeba by te ustawowe limity jakoś obejść. Dla chcącego nic trudnego.
Najlepszym wehikułem do ukrywania długu są spółki. Jednostki samorządu mogą zakładać spółki prawa handlowego – a dług takiej spółki jest już właśnie długiem spółki a nie samorządu. Jeżeli więc mamy np. w gminie transport komunalny to jeżeli miasto zorganizuje go w formie jednostki budżetowej to koszty inwestycji np. w nowy tabor będą finansowane bezpośrednio z budżetu. Jeżeli natomiast wydzielimy spółkę to spółka będzie się zadłużać na konto zakupu taboru. Spłacać będzie oczywiście z tych samych pieniędzy, z których spłacałby gmina, ale sam dług księgowo już w bilans gminy nie wejdzie. W wypadku spółek prowadzących realną działalność ma to jednak również stronę ujemną. Otóż jeżeli taką np. komunikację wydzielimy w spółkę to wpływy ze sprzedaży biletów będą jej przychodem. Gdyby pozostała jednostką budżetową byłby to dochód miasta – a co za tym idzie limit dopuszczalnego zadłużenia, liczonego w proporcji do dochodów, byłby wyższy.
Jednak dla chcącego nadal nic trudnego – trzeba rozdzielić organizacyjnie strumień przychodów od własności taboru i kosztów związanych z nim inwestycji. Robimy więc tak: Wydzielamy jednostkę budżetową Zarząd Komunikacji Gminnej, która sprzedaje bilety i wykupuje u przewoźnika wozokilometry na obsłużenie kursów. Tym samym „przerób” Zarządu – przychody z biletów i wydatki na zakup przewozów – wchodzą w budżet jednostki, zwiększając go, a co za tym idzie zwiększając limit zadłużenia. W drugim posunięciu tworzymy spółkę komunalną Gminne Autobusy sp. z o.o. która zawrze długoterminową umowę z Zarządem Komunikacji na świadczenie przewozów i pod tą umowę będzie mogła się zadłużać na zakup nowych autobusów. Tym sposobem mamy i wilka sytego – zadłużenie poza budżetem i owcę całą – przepływ środków przez budżet.
Komunikacja miejska wydaje się obszarem szczególnie predestynowanym do takiej inżynierii ze względu na stosunkowo duże wpływy z biletów i duże potrzeby inwestycyjne w odnawianie taboru. Jeżeli jednak się dobrze zastanowić to tego rodzaju mechanizmy można stosować naprawdę szeroko.
Miejski teatr potrzebuje nowej siedziby? Gminna spółka Centrum Kultury sp. z o.o. ją wybuduje za własne obligacje, a spłaci je z tego, co jej jednostka budżetowa Teatr Miejski będzie płacić za wynajem pomieszczeń. Nawet można by powołać spółkę Nieruchomości Oświatowe sp. z o.o., która wybuduje za kredyt nowy budynek szkolny po to by go następnie wynajmować miastu na siedzibę szkoły podstawowej. Ten ostatni przykład sam wymyśliłem, więc mam nadzieję na jakąś prowizję w razie realizacji (pozostałe przytoczone w tekście są wzięte z życia polskich samorządów).
Efekt – według dość ostrożnych szacunków w największych polskich miastach zagregowane zadłużenie spółek komunalnych jest już większe niż oficjalne zadłużenie jednostek samorządu.
Ot taki drobny przyczynek do opisu współczesnego polskiego cudu gospodarczego. I nie, nie polega on na tym, że dług rośnie szybciej niż gospodarka tylko na tym, że wszystkim się wydaje że tak można w nieskończoność.
Za: http://www.stefczyk.info/blogi/radny-radnego/jak-ukryc-dlug-w-gminie