Spółdzielnie mieszkaniowe – skąd się bierze zło?
Wszyscy znamy problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych. Nieracjonalna polityka zarządów, zawyżanie kosztów, przerosty administracji, lekceważenie mieszkańców – długo można by wymieniać. Szczęśliwy, kto te problemy zna tylko ze słyszenia.
Nie dziwi więc, że raz po raz podejmowane są kolejne próby zmiany prawa spółdzielczego. Wiele z nich idzie w dobrym kierunku (zwiększenia uprawnień członków, transparentności działań władz spółdzielczych, ograniczania korupcji i nepotyzmu). Właśnie w sejmie trwają prace nad kolejnymi. Już sam fakt że mamy ponad 30 nowelizacji prawa spółdzielczego z 1982 roku, wskazuje, iż właściwie należałoby przystąpić do napisania od podstaw nowej, spójnej regulacji.
Mądre zmiany w prawie spółdzielczym są konieczne. Ale żadne uprawnienia nic nie dadzą, jeżeli nie będzie chętnych by z nich skorzystać. Już teraz wiele statutów i regulaminów spółdzielni jest całkiem niezła, tylko pozostaje na papierze. I odwrotnie – gdyby nie kilka a kilkadziesiąt procent spółdzielców zaczęło chodzi na zebrania i wybierać do władz ludzi autentycznie dbających o ich interes, spółdzielcze kliki w całym kraju zostałyby zdmuchnięte w kilka miesięcy.
Ja sam postanowiłem się przełamać i wziąć aktywny udział w najbliższym zebraniu członków spółdzielni. Gorąco zachęcam Państwa do tego samego.